15.03.2011

w końcu koniec zimy


"Kiedy wycięte zostanie ostatnie drzewo, ostatnia rzeka zostanie zatruta i zginie ostatnia ryba - odkryjemy, że nie można jeść pieniędzy." niby obcykane, znane i słyszane ale nie dociera.

8.03.2011

Drzewo:)


"Nikt nie powiedział, że wolność jest łatwa, że tania jak postaw sukna, że można ją mieć jak dziwkę za dwa brązowe w burdelu. Ale można ją mieć. Tylko nie patrz na innych. Zobacz samą siebie we własnych oczach. Wolność to ty, kotku. Tylko ty!"
A. Ziemiański

„...napotkał sześć trópów należących do obcokrajowców...” - Bogowie! Jak się pisze „trupów”? a poza tym chodzi o trupy obcokrajowców, czy jedynie o trupy, które były własnością obcokrajowców? (...) „Wszyscy oni dnia dzisiejszego postanowili targnąć się na żywot własny, co niniejszym uczynili.” (...) „Pięciu z nich zastrzeliło się z własnych kusz, w tym trzech za pierwszym razem nie wycelowało dobrze i musieli ponownie założyć bełty, by nimi się razić. A jeden to strzelił do siebie aż cztery razy, zanim wycelował dobrze i się ubił...” (...) „Jeden natomiast z obcokrajowców musiał czuć do siebie szczególny żal. Najpierw sam raził się z kuszy, chcąc pewnie ugodzić się w samo serce, ale nie wycelował dobrze, raniąc swą nogą od tyłu w łydkę. Następnie zaczął okładać się kolbą kuszy, a potem zadał sobie siedemnaście ciosów własnym nożem, godząc w klatkę piersiową, ale głównie właściwie, to w plecy...” - W plecy, kurwa, się raził?!!! Nożem?!!! „...następnie wyrwał z płotu pozłacaną sztachetę i dalejże się nią okładać okrutnie, co zeznali jak następuje świadkowie...” (...)
„...następnie zawzięty okrutnie na swój żywot samobójca wdrapał się na mur okalający park i skoczył na trawę oddając ducha...”

- Bogowie! Przecież ten mur... Tfu! ...murek, ma raptem dwa łokcie wysokości! Jak to się wdrapał i skoczył na... trawę? Nie mogłeś, pacanie, napisać chociaż, że uderzył głową w jakiś korzeń? -Tam nie ma korzenia. (...)-Następnym razem, półgłówku, napisz, że korzeń był, ale go zbójcy potem ukradli. Taaaaaaa... Taaaa... Samotność i zły los często do samobójstwa przywodzą, nawet sześciu ludzi naraz. Mniemam jednak, że po stronie samotności i złego losu żadnych strat nie zanotowano, co? -A gdzie tam, szefie. Te samotności i złe losy poszli później chlać do knajpy.”

pochmurno


"Życie to syf. Każdy kawałek mógłby pasować do układanki, każde słowo mogłoby być miłe, a każde wydarzenie radosne, tyle że tak nie jest. Życie to syf. Ludzie ogólnie rzecz biorąc są do dupy."
Christopher Moore "Najgłupszy anioł"

MIało być o ptakach mam tu wróbla :)


"Ludzkość podobno od niepamiętnych czasów śni o lataniu. Istotnie, źródła tych marzeń sięgają przodków człowieka, u których najczęściej występował sen o spadaniu z gałęzi."
P.

przegląd szczycieńskiej infrastruktury zamek znowu :)


Tak odnośnie zamku i bohaterów :) :

"Szermierka nie ma nic wspólnego z zabijaniem - powiedział cicho. Jego słowa były ledwie słyszalne w podmuchach wzmagającego się wiatru. - Nolaan... o ile wiem, nigdy nikogo nie zabił. Nie tobie się z nim równać. Lepiej o tym w ogóle nie marzyć - podniósł opuszczoną głowę.
- Szermujesz po to, żeby być najlepsza. Lepsza niż wszyscy. Lepsza od samej siebie. W każdej walce nie patrzysz na przeciwnika. Walczysz ze sobą. Tylko z sobą. Siebie masz pokonać. Nie przeciwnika - znowu opuścił głowę i milczał dłuższy czas. - Był nakaz na Viriona - podjął - Dwudziestu rycerzy Zakonu przyszło po jego głowę. Virion pijany, w burdelu... Ledwie podarte gacie miał na sobie. Rycerze wołali go, wiedząc, że nie ucieknie, że nie zaprzeczy legendzie. Śmiali się, krotochwile wykrzykiwali. Virion, chwiejąc się na nogach, zszedł do nich, w brudnych gaciach, obrzygany, z mieczem jeno w ręku. Rycerze otoczyli go, szydzili, cześć mu odbierali. A on powiedział... „O! Dwadzieścia żywych trupów ze mnie szydzi. Cóż za czasy nastały, żeby trupy, miast na cmentarzu leżeć, ludzi nachodziły”. I wyciągnęli rycerze broń. Rycerze Zakonu! Najlepsi w mieczu. Najszybsi. Od dziecka szkoleni w szermierce, w znoszeniu bólu i ran, w pogardzie dla śmierci. I mówili: „Jeszcze słowem kąsasz? Nad własnym grobem?”;. A Virion brudny, w gaciach samych. K***y w burdelu dalej żego lżyć i obśmiewać. A pachołkowie, czy to chcąc podlizać się Zakonowi, czy to respekt czując przed taką siłą, dalejże oblewać go pomyjami. Aż podszedł jeden z najmłodszych i z tyłu wylał mu zawartość spluwaczki na głowę. Virion odwrócił się i uśmiechnął. ”Synu” - powiedział – „Wydaje ci się, że wszystkie rzeczy ułożone na świecie. Że wszystko ustalone przez większych niż my... Ale nie ma przeznaczenia! Nie wszystko dzieje się tak, jak chcą możni, jak chcą Bogowie. Nie mówię tego, żebyś opowiadał wnukom. Chcę, żebyś wiedział, że nie ma przeznaczenia!”. I odwrócił się. K***y lżyły go, parobkowie obrzucali śmieciami, rycerze ruszyli na niego... A on zabijał ich, jednego po drugim. Jak skończył, brudny, śmierdzący... ślizgając się we krwi podszedł do schodów. „Nie ma przeznaczenia” - powiedział do struchlałego chłopca. „Nie możni i nie Bogowie ustalają porządek świata. Nie ma przeznaczenia”. K***y milczały przerażone, parobkowie uciekali, niosąc wieść o klęsce... I tylko jęki śmiertelnie rannych odpowiadały jego głosowi."
Ahaja tom 1

przegląd szczycieńskiej infrastruktury


Mańkers wrzuciłem Ci kawałek Szczytna tak bardziej panoramicznie żebyś mogła sobie przypomnieć jak to się zupełnie nie zmieniło ..:)